sobota, 15 maja 2010

Wyjątkowy kształt granic (i) kultur wszelakich( cz.1 Afganistan-Korytarz Wachański)

Tak, tam coś jest- w tym Afganistanie, jak i wokół niego.
Wystarczy spojrzeć chwilę, dłuższą chwilę, na mapę, żeby dostrzec coś wyjątkowego.


To coś, to Korytarz Wachański/Wakhan Corridor, chwilami wąski na kilkanaście km-długi na 300km.


Starożytny szlak kulturowo/handlowo//podróżniczy(fragment tzw drogi południowej jedwabnego szlaku)łączący Azję Środkową, poprzez Sinkiang/Xinjiang, z Chinami(centralnymi) .


Termin "jedwabny szlak"  wymyślono raptem 100 lat temu i niestety przyjął się, ze szkodą dla prawdy historycznej(o ile taka istnieje) , bo ani on taki jedwabny(no, może w jedną stronę i na jednym kierunku), ani on poprawny w swej formie fleksyjnej(szlaków tych i ich rozgałęzień było multum, jak widać poniżej).




Wracając do Wachańskiego Worka, jego granice polityczne(pokrywające się z uwarunkowaniami natury geograficznej) zostały zrealizowane w takim kształcie, jaki dziś znamy, podczas "Wielkiej Gry/Great Game" jaką toczyły między Sobą- Rosja(w końcówce-sowiecka) i Korona Brytyjska pomiędzy ~1813, a 1941 r.
W tej grze, po stronie Imperium Rosyjskiego uczestniczyli też tacy gracze jak potomek polskiego zesłańca -jenerał Bronisław Grąbczewski, którego życiorys mógłby służyć za kanwę ,nawet nie filmu , a serialu historyczno/podróżniczo/przygodowego.


To najspokojniejszy region płonącego przez wieki od wojen Afganistanu(być może dlatego krążą plotki, że tam jest jedna z kryjówek Bin Ladena).
Na tyle też spokojny, że wybierało się tam i wybiera zaskakująco dużo ekspedycji podróżniczo-wspinaczkowo-eksplorerskich.
W sporym stopniu ułatwione jest to też dzięki krasnoarmiejcom, którzy w latach 80 poprowadzili tam  w miarę solidny trakt dla swoich tanków.
Bywają tam nawet Nasi rajdersi.




cdn( tzn sytuacja jest rozwojowa)

info: resztę "materiałów poglądowych" umieszczę jutro -idę oglądać Diablo






wtorek, 11 maja 2010

Kwitnące gałązki

                           
              Wiele jest dróg wokół Magnolii 




Jest  kilka  idei, mitów i symboli kulturowych/filozoficznych/religijnych Wschodu z którymi Publicysta mógł się zetknąć równie intensywnie jak ja.
Między innymi te inspiracje mogły się przyczynić do tego, że  kwietne gałązki pojawiły się u Nas na 'tapecie'(u mnie dosłownie,już prawie pół roku temu).

Wiem, że Publicysta zna buddyzm ponadprzeciętnie - a jeśli tak, to zna również symbolikę związaną z drzewem bodhi/udumbara/bo.



   Wiem, że Publicysta zna  Dogena, a jeśli tak, to może znać jego mowę Dharmy- "Kwiat Śliwy".





,,Kiedy Siakjamuni stracił swe zwykłe widzenie i osiągnął oświeconą wizję, jedna gałąź śliwy rozkwitła w śniegu. Lecz teraz małe gałązki pojawiły się i piękne kwiaty śmieją się z gwałtownie dmącego wiosennego wiatru''.

Ale czy to było/jest decydujące?
Pewnie nie, u mnie z pewnością nie-u mnie to był ważny sen, w którym rozmawiam z Dalajlamą(niespecjalnie na jawie czuję z nim "braterstwo myśli") o Magnolii,ale przede wszystkim to, że zobaczyłem i sfotografowałem tamto drzewo i tamte gałęzie.
Bez tego nie pomógłby najpiękniejszy nawet, nafaszerowany symbolami  sen.







Ale dlaczego kwitnąca gałąź, a nie drzewo?
Bo jest zawsze gałąź, która pierwsza zakwita(zwłaszcza na starych drzewach), no i nie na wszystkich gałęziach są równie piękne kwiaty:)





Ale dlaczego kwitnąca gałąź, a nie ten jeden, wybrany kwitnący kwiat(którego najznakomitszym przykładem symboliki w buddyzmie jest kwiat udumbara uniesiony przez Siakjamuniego na Sępiej Górze-uznawany za początki ZEN)?



                     
     Bo to jest ważne, że kwiatów jest wiele i że są razem:)




Pisząc  komentarz u Tichego, o tym co "ważne"(być może zbyt zawile i niejasno), wskazywałem na swoje ścieżki wokół  tego, co "najważniejsze"-wokół  kwitnących gałązek Magnolii.
Nawet, jeśli by się miało okazać, że jednak najważniejsze jest zawsze tłem/uciekającym horyzontem, tego co uważam w tej, i w każdej następnej chwili, za ważne.





""Co dla Ciebie ważne", to już jakby naruszenie sfery prywatności, i rzeczywiście pytanie wielkiego kalibru, do zadawania od wielkiego dzwonu, nie na codzień, bo się wytrze."
Czyli najważniejsze jest to, co najbardziej prywatne/intymne/osobiste, to co chronimy przed profanum?

Jak to działa?
Czy to ta najmniejsza wspólnota w sferze tabu i najsubtelniejszych niedomówień tworzy i łączy ludzi- w tym, co tak prawdziwie i przejmująco ludzkie.




           To jest ta kwitnąca gałąź-o którą czasami można się oprzeć.




                     medianotka wyinspirowana przez Tichego i Publicystę





PS Tylko co tam, na szczycie bloga robią te druty, może by je tak kiedyś photoshopem...
Prawdę powiedziawszy, to chodzi za mną już zupełnie inny strój, inna szata blogowa.

PS1 Pisanie idzie mi ciężej, niż przerzucanie węgla, ale walczę, walczę, walczę... 


 Suplement: Ale to co już jest bardziej zadziwiające to to, że przeglądając obrazki do następnej notki, natknąłem się znów na Publicystę- tematu nie zdradzę, ale o ile kwitnącymi gałązkami/drzewami pewnie interesowało/interesują się  miliony(?)-to tu już jestem , może nie wstrząsniety, ale z pewnością zmieszany:)

piątek, 7 maja 2010

Dwa blogi z (państwowej) kolei

Splecione ich dłonie.
W kulturowym nelsonie.
W słońce i w burzę.
Na klawiaturze.

Hejże i nuże!
Tichy i Mimochodem
(Motyl Wężowy -dwiema słowy).
Jadą równym skryptem i kodem.
Jeden w salonie.
Drugi na blogspota nieboskłonie.

Czymże ta droga szaleńcza, na zatracenie, się skończy
z (państwowej) kolei?
Gdy wtem...?!
Wagony ich blogów  Eine (zawiadowca) Bystry...
skleił!

wtorek, 27 kwietnia 2010

Do Timmy'ego

Wiesz, o śmierci nie mam nic mądrego do powiedzenia, próbuję jej nadać jakiś sens, ale próby są średnio udane- choć z drugiej strony- myślę, a może nawet wierzę, że życie jest stare jak świat.
Ale czy się 'tam', z drugiej strony życia, spotkamy, z tymi, których kochamy- nie wiem.
Chciałbym, chciałbym bardzo, i próbuję wierzyć, że tak, ale też nie wiem, czy to wystarczy-wiem jedno, że to jest nadzieja, która czasami daje siłę żeby żyć, a być może kiedyś da mi spokojnie umrzeć.

Mam nadzieję, że twój przyjaciel wierzy mocniej ode mnie.

Trzymaj się i podtrzymuj Jego

PS miałem to napisać u Ciebie, ale się nie da -rozumiem, poczekam, aż się da, bo to nie koniec, no nie?

wtorek, 20 kwietnia 2010

w kleszczach niejawności?

"- Mimo że braliśmy udział w czynnościach procesowych w Smoleńsku, to stanowią one dowody w postępowaniu karnym prowadzonym przez stronę rosyjską i bez jej zgody nie możemy upubliczniać treści dowodów - powiedział szef WPO w Warszawie płk Ireneusz Szeląg."



"MON nie ujawni ustaleń polsko-białoruskiej komisji, która badała przyczyny katastrofy białoruskiego samolotu Su-27 podczas tegorocznego Air Show. Rzecznik resortu Robert Rochowicz powiedział, że wyniki raportu może przedstawić jedynie strona białoruska.
Potwierdził, że dwustronna polsko-białoruska komisja zakończyła już prace i sporządziła raport końcowy, jednak strona polska nie może ujawnić jego treści.

Według Rochowicza, takie postępowanie wynika z międzynarodowych przepisów obowiązujących Polskę. - Mówią one jasno, że to strona, do której należał samolot, decyduje o tym, w jakim stopniu, kiedy i czy w ogóle udostępnione zostaną opinii publicznej informacje nt. ustaleń komisji - wyjaśnił rzecznik polskiego resortu obrony narodowej."

 źródło:
http://wiadomosci.onet.pl/2158189,11,seremet_prokuratura_wystapila_z_trzema_wnioskami,item.html

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,7162023,Nie_poznamy_przyczyn_katastrofy_Su_27_na_Air_Show.html